Urodziłem się w Pułtusku w roku 1968 i od razu chciałem być kosmonautą. W wieku lat ośmiu odkryłem, że pojawiłem się na świecie o stulecie za wcześnie i zamiast latać w kosmos mogę jedynie pokręcić się wokół Ziemi. Strasznie płakałem i postanowiłem zostać pisarzem. Potem na chwilę o tym zapomniałem, bo rodzice chcieli mieć syna lekarza. Chociaż medycyna mnie nie pociągała, sądziłem, że zostanę psychiatrą, zawód ten ma w sobie coś z fantastyki. Byłem w błędzie: staż lekarski pokazał, że to nie ten rodzaj fikcji. Przez kolejnych 6 lat pracy w koncernie farmaceutycznym przejechałem ponad 300 tys. kilometrów, lecz nigdy nie udało mi się wejść w hiperprzestrzeń; poznałem setki nowych istnień, lecz nigdy nie byli to obcy. Zmęczony nieudanymi eksperymentami założyłem firmę szkoleniową Hekson, w której uczę zasad komunikacji międzyludzkiej przemycając gdzie się da metody gestykularnej konwersacji transgalaktycznej. Od dzieciństwa towarzyszy mi lemowska wizja mózgu, który otrzymując odpowiednie impulsy nie jest w stanie odróżnić, czy postrzegany przez niego świat jest realny czy spreparowany („Ze wspomnień Ijona Tichego”, Epizod I). Obraz ten oraz fascynacja grami komputerowymi zeszły się w publikacjach: rubryce „Grao Story” w Świecie Gier Komputerowych i „Co w duszy gra” w Nowej Fantastyce. Gdy dodałem …
Marcin Przybyłek o sobie:
Urodziłem się w Pułtusku w roku 1968 i od razu chciałem być kosmonautą. W wieku lat ośmiu odkryłem, że pojawiłem się na świecie o stulecie za wcześnie i zamiast latać w kosmos mogę jedynie pokręcić się wokół Ziemi. Strasznie płakałem i postanowiłem zostać pisarzem. Potem na chwilę o tym zapomniałem, bo rodzice chcieli mieć syna lekarza. Chociaż medycyna mnie nie pociągała, sądziłem, że zostanę psychiatrą, zawód ten ma w sobie coś z fantastyki. Byłem w błędzie: staż lekarski pokazał, że to nie ten rodzaj fikcji. Przez kolejnych 6 lat pracy w koncernie farmaceutycznym przejechałem ponad 300 tys. kilometrów, lecz nigdy nie udało mi się wejść w hiperprzestrzeń; poznałem setki nowych istnień, lecz nigdy nie byli to obcy. Zmęczony nieudanymi eksperymentami założyłem firmę szkoleniową Hekson, w której uczę zasad komunikacji międzyludzkiej przemycając gdzie się da metody gestykularnej konwersacji transgalaktycznej. Od dzieciństwa towarzyszy mi lemowska wizja mózgu, który otrzymując odpowiednie impulsy nie jest w stanie odróżnić, czy postrzegany przez niego świat jest realny czy spreparowany („Ze wspomnień Ijona Tichego”, Epizod I). Obraz ten oraz fascynacja grami komputerowymi zeszły się w publikacjach: rubryce „Grao Story” w Świecie Gier Komputerowych i „Co w duszy gra” w Nowej Fantastyce. Gdy dodałem do nich zauroczenie kobiecym pięknem, powstały opowiadania o gamedecu, które wyewoluowały w niniejszą opowieść. Tom drugi (Dwa skrzydła motyla)) będzie powieścią podobnie jak tom trzeci, czwarty i piętnasty, bo rozstawać się z Torkilem nie zamierzam.
Marcin Przybyłek about himself:
I was born in Pułtusk in 1968 and since that time I wanted to be an astronaut. At the age of eight I realized that I came to this world about a century too early and instead of soaring to the universe, I can only move around the Earth. I cried a lot and I decided to become a writer. Then I forgot about this for a moment because my parents wanted me to be a doctor. Although I wasn't keen on medicine, I thought to be a psychiatrist (this profession has something in common with the science fiction). I was wrong, after the hospital internship I knew it's a different kind of fiction. Working the following six years in pharmaceutical concern, having driven over 300 thousand kilometers, I've never managed to enter the hyperspace (Bastards! They didn't install a right button). I met hundreds of new human beings but none of them was an alien (or I didn't recognize them with regard for their doctor's gowns and face masks! Holy shit! There must have been them!). Being tired of failed experiments, I set up a training company Hekson where I teach the rules of interpersonal communication by adding the methods of motional transgalaxy conversation wherever it's possible. Since childhood, the Lem's vision of brain, which by providing the proper impulses is not able to distinguish whether the perceived world is real or false, accompanies my life (from Ijon Tichy's recollections, episode I). Both this vision and the fascination of computer games were collected as publications in: the column of "Grao Story" in The World of Computer Games (Swiat gier komputerowych) and "Gamemotions" (Co w duszy gra) in New Science Fiction (Nowa Fantastyka). When I diversified them with the woman's beauty I created stories about Gamedec, which evolved in the book "Gamedec. The Reality Border". The 2nd volume ("Gamedec. The Steam Engines' Sellers") is a novel like the 3rd volume ("Gamedec. The Toys"), the 4th and even the 15th, because I'm not going to part company with Torkil.